Wzruszyło mnie że ktoś jeszcze po tak długim czasie wrócił do tematu o którym sam dość często sobie przypominam. Podczas ostatniego sezonu grzewczego zrobiłem nawet próbę i zasklepioną z jednej strony rurę stalową z wsadem w postaci przemielonego tworzywa włożyłem do pieca w kotłowni. Najpewniej za szybko została osiągnięta i przekroczona temperatura bo nadzienie znikło- wszystko bez reszty zamieniło się w gaz.
Obejrzałem dostępne w Allegro , nawet niedrogie frytownice i doszedłem do wniosku że jedynie takie zbudowane z metalu należy brać pod uwagę. Dobudowałbym do takiej frytownicy jakiś komin z blachy o powiedzmy metrowej wysokości który miałby funkcję chłodnicy zwrotnej. Chodzi o zawracanie z powrotem części tworzywa które będzie parowało i chętnie uciekłoby do atmosfery. Skroplone a nawet zestalone na chłodnej blasze będzie odzyskane. To co zestali się na kominie to też będzie już wosk. Także kombinowałem nad wymianą od razu termoregulatora i znowu na bazie wcześniejszych doświadczeń zawodowych uważam że do tego nadawałyby się takie w których sensorem jest termopara lub czujnik Pt100. Obejścia regulatora nie polecam bo to prosta droga do nieszczęścia. W Allegro akurat jest coś podchodzącego
http://allegro.pl/regulator-temperatury ... 62626.html Ten zestaw zresztą nadawałby się też do niektórych procesów termicznej obróbki stali, choćby do odpuszczania po hartowaniu sprężyn. Atrakcyjną cechą jest jego dokładność.
Po stopieniu wosków , czy to pierwotnym, czy później dla odzyskania urobku z frezarki, zawsze dobrze jest stop przecedzić. Tam proponują jakieś sita kuchenne ale są też przecież dostępne dużo drobniejsze siatki metalowe. Zawsze w stopie może się ukryć jakaś upierdliwa drobinka która da o sobie znać podczas frezowania. Więcej zmarszczek na czole pewnie spowoduje bardzo mocny skurcz stygnącego w jakiejś formie stopu. Dobrze jest tak urządzić ten proces żeby mieszanina wosku krzepła od dołu czyli na przykład postawić naczynie na dużej zimnej metalowej płycie a górę przykryć żeby trudniej oddawała ciepło do otoczenia. Inaczej powstanie bardzo głęboki menisk a nawet mogą się pojawić rysy pęknięć w odlanym bloku.
Można też spróbować studzić całość baaaardzo wolno a kiedy będzie już ciałem stałym ale nadal plastycznym, formować górną płaszczyznę pod dobranym obciążeniem. Tak czy inaczej rozszerzalność cieplna wosku jest dość kłopotliwa.
Pszczelarze wosk pszczeli topią i klarują w naczyniu z wodą. Wosk jako lżejszy wypływa do góry a ciężkie drobiny zanieczyszczeń opadają na dno naczynia lub więzną w najniższej warstwie wosku i potem są mechanicznie usuwane. Na koniec pomagając sobie nożem można wykroić krążek zastygniętego wosku i wyjąć go z garnka. W przypadku wosku polietylenowego woda nie zda egzaminu. Cieczą wrzącą w dużo wyższej temperaturze jest gliceryna. To dość sympatyczna substancja. Nie cuchnie zjadliwie, jest słodka w smaku, dobrze działa na skórę dłoni a kiedy masz jej dość to zanieczyszczenia można umyć zwykłą wodą. Należałoby tylko sprawdzić czy przypadkiem gliceryna nie będzie tworzyła emulsji z wosku
Nie mam z tym akurat praktycznego doświadczenia ale chyba przy elektroerozji nafta nie powinna się zapalić. W końcu iskrzenie i zjawisko kawitacji odbywa się pod jej powierzchnią, wewnątrz chłodzącej cieczy. Zapach jednak raczej jest bo dlaczego by nie

Zawsze można cały ploter schować pod jakimś okapem z wyciągiem wyziewów.
O usuwaniu złamanych lub zakleszczonych wierteł i gwintowników wolę nie myśleć przed pójściem do łóżka bo będą koszmary się śniły.

Z powodu zakleszczonego i zapieczonego tłoka w cylindrze w wyniku ucieczki oleju z kompresora, musiałem gwałtownie sprawić sobie nowy. Tamten umarł na śmierć

Mechanizm nie do rozmiękczenia, z silnika poszedł czarny dym...
Co miałeś na myśli mówiąc o użyciu wyfrezowanych modeli do odlewów? Chodzi o wykonanie form do odlewu metodą traconego wosku, czy odlewanie kształtek z wosku w wyfrezowanej formie?
Niski ploter ze sporą kuwetą na stole to rzecz do której należałoby wrócić. Gdyby w kuwecie zamocować klocek wosku a nawet czystej parafiny i zalać go zimną wodą to frezowanie byłoby czyściutkie a urobek od razu wypływałby na powierzchnię, skąd można go na bieżąco zgarniać. Chłodzenie idealne więc i masło wyjęte z lodówki dałoby się obrabiać
O Instructables kiedyś zahaczyłem i od tej pory ciągle wpadają mi do poczty bieżące nowinki ale "hakendeja" nie znam. Co to za cudo?