Jestem świeżo upieczonym absolwentem Politechniki Gdańskiej (studia inż. - Mechanika i Budowa Maszyn, studia mgr - Inżynieria Materiałowa). W czasie studiów pracowałem około pół roku w firmie zajmującej się badaniami nieniszczącymi, wytrzymałościowymi i spawalnictwem. Byłem odpowiedzialny za tworzenie planów i protokołów badań głownie na sekcje statków i offshore dla wiekszosci trójmiejskich stoczni. Nabrałem tez podstaw dotyczących odbioru wizualnego spoin, badań penetracyjnych i wyceny zdjęć RT. Miałem też okazje poznać cały proces uznania technologii (w czasie którego uczestniczyłem i po którym wypełniałem WPQT i tworzyłem WPS na podstawie zatwierdzonych wyników przez towarzystwo klasyfikacyjne). Uczęszczam dobrowolnie (mam na tyle dobrych rodziców, że opłacają mi kurs - oddam im kiedys w przyszłości jak zarobię) na IWE 3 (Międzynarodowy Inżynier Spawalnik). Wiążę z tym tematem przyszłość. Chciałbym zarabiac na zycie jako spawalnik (fajna, stabilna posadka w jakieś dużej firmie, gdzie miałbym umowę o pracę na czas nieokreślony, 8h - 5 dni w tyg) i dorabiac sobie po godzinach pracy i w soboty na badaniach nieniszczących (wiem, że operator UT i MT może zgarnąć te 30-40zł/h). Po kilku latach doświadczenia wyjechać do jakieś zagranicznej stoczni skandynawskiej albo na bliski wschód, gdzie podszlifowałbym język i zarobił konkretne pieniądze np. na mieszkanie. Taki mój mały pomysł na kilka lat do przodu...
Zacząłem szukać pracy i sie przeraziłem. Firma na rozmowie kwalifikacyjnej (całkiem spora, zatrudnia z 400 osó B) zaoferowała mi 2000 brutto na samozatrudnienie. Jest to poniżej mojej godności, prawie najniższa krajowa. Czy to normalne, że firmy na start proponują takie pieniądze? Przecież to mi nie starczy od 1 do 1, gdy chcę coś wynająć i zamieszkać sam. Nie po to wylałem litry potu na bardzo trudnych studiach, uczęszczam na kurs za 12 000 (z noclegami w Gliwicach i zarciem), poświęcałem czas w czasie studiów żeby nabrać jakiegoś doświadczenia i nie być całkowicie zielonym, żeby zarabiać tyle do sprzedawca w TESCO. Jakas masakra

Jaką pensję powinienem negocjować na start, jakie są standardy? Może źle znam rynek pracy i dowiem się od Was na ile powinienem się cenić. Biorę pod uwagę to, że jak zgodzę się na warunki to potem będzie mi ciężko wynegocjować podwyżkę. Jeżeli miałbym pracować za 2000 brutto, to wolę nigdzie nie pracować. Po co mi wtedy taka odpowiedzialna praca, gdy za takie pieniądze mogę wydawać kurtki w szatni. Pracodawca proponujac takie pieniądze argumentuje tym, że : "To Twoja pierwsza poważna praca, dużo musisz sie nauczyć, więc na start nie mogę Ci wiele zaoferować". Ale to kurna zawsze tak mozna powiedzieć. Przeciez mam juz jakies doświadczenie dzięki pracy w poprzedniej firmie. Umiem podstawy: wykonać uznanie technologii (dobrać materiały, zdobyć atesty, wykonać pWPS, spisac parametry, wyliczyc energie liniowa, wykonać WPQR, następnie WPS), stworzyć plany badań dla podwykonawców badań nieniszczących. Jako tako umiem wyłapać niezgodności w czasie spawania (dostrzege pęknięcia, pory, źle oczyszczone ściegi i błędy geometrii spoiny). Poznałem rysunek techniczny okrętowy (musiałem się połapać w rysunkach statków takich stoczni jak: Kleven, Meyer Werft, Damen. Nie miałem nigdy styczoności z uprawnieniami spawaczy, szkoleniem spawaczy itp. Ale wydaje mi się, że to szybkie do nadrobienia. Nie miałem też doczynienia w praktyce z systemem jakości na podstawie ISO 9001 i 3834. Wiem, że długa droga przede mną i będę się uczył całe życie. Przez wiele lat bede zdobywał uprawnienia. Więc zawsze można powiedzieć: Nie moge Ci zapłacić tyle i tyle, bo nie masz takich uprawnień, a następnie: masz za krótko te uprawnienia więc nie moge Ci zapłacić. To takie błędne koło.
Zastanawia mnie tez, czy nie szukac pracy w miastach, gdzie nie ma Politechnik, a tym bardziej kursów IWE (które sa tylko w Szczecinie, Gdańsku i Gliwicach). Widziałem ogłoszenia, ze np. w Ostrowie WLKP, chca lelka z conajmniej średnim zawodowym i dadza mu 2500 do łapy. Zapewne jeszcze opłaca mu studia zaoczne, kurs IWE, porobia kursy i dadza jeszcze podwyżke. W takim 3miescie jest bycmoze przesycenie spawalnikami i wymagaja od razu niewiadomo jakiego doswiadczenia i najlepiej od razu VT2, UT2,MT2,PT2 i RT2, biegle 4 jezyki obce za te same pieniądze, co na jakimś wypizdowie w środku PL bez doświadczenia i certyfikatów.
Co o tym myślicie? Na ile powinienem się cenić? Jest sens wyjeżdzać z dala od domu czy w 3miescie tez mozna zarobić w moim przypadku? Za 2000 beż żadnych świadczeń minus zus, składka zdrowotna i biuro rachunkowe czułbym się frajerem i sprzedany jak murzyn w Ameryce. Jak w ogóle można zaproponować takie pieniądze? Mi by było wstyd...