teoretycznie coś na kształt darmowego wytwarzania prądu dałoby sie zrobic, ale duzo zachodu.
Tak już jakis czas temu po łbie latał silnik stirlinga, al zbudowany na tej zasadzie że kopie się coś na kształt studni i gdzies tam na dole umieszza jeden cylinder, a drugi cylinder gdzieś na dachu budynku, i trzeba to połączyc razem i gdzieś w srodku koło napędowe z korbowodem. Chodzi o naturalną różnicę temperatur, np na nasłonecznionym dachu i studni. Wydajność pewnie kiepska, no ale coś by tam uzyskał.
@bartuss1
Silnik sterlinga jest spoko. Widziałem elektrownie z takim lustrem parabolicznym. W których ognisku był zamontowany mały silnik sterlinga.
Tylko to się rozchodzi o ilość energii jaką jesteś w stanie pozyskać na jednym silniku. A przy różnicy temperatur 30 stopni to sam sobie odpowiedz ile to będzie... I to przy założeniu że i na dole i na górze będzie dobry wymiennik ciepła. Czyli np kilka ton wody.
Co innego jakiś palnik czy energia słoneczna. Wtedy te temperatury może i wynoszą tylko 100 stopni. Ale dopływ energii jest tak szybki, że bez jej odbierania temperatura rośnie do kilkuset stopni.
Aczkolwiek pomysł ze studnią ciekawy. Może w gorącej części świata miałby sens.
strikexp pisze:Gdybyś Ty jeszcze tristar0 wysilił się do zapoznania z tematem
te nie tylko twoje pomysły nic nie wnoszą poza kolejnym postem bo jakoś nikt się nie chwali że wymyślił prąd za free
Bo jesteś głupi i wierzysz że można mieć jakiś prąd za free
A wiesz jaki jest podstawowy powód że ludzie się nie chwalą amatorskimi konstrukcjami? Ponieważ są one nielegalne. Państwo bardzo dba aby wpływała akcyza za energię
Dlatego też broniono się rękami i nogami przed odbiorem prądu od małych dostawców. Bo by jeszcze rolnicy zaczęli budować biogazownie i prąd sami dla siebie wytwarzać generatorami 2-5kW.
strikexp pisze:wierzysz że można mieć jakiś prąd za free
uprawiasz to gadanie od przynajmniej 2 lat i co z tego wynika no nic ,takie erotoman gawędziarz z ciebie albo fizyk teoretyk ,tyle że ty się ciągle jarasz jakimiś bzdetami z YT i to bym jeszcze rozumiał gdybyś miał 14 lat .Choć może emocjonalnie tyle właśnie masz, pomimo peselu który niby wskazuje że człowiek dorosły. Wykształcony mający własny pomyślunek ale zresztą mogę się mylić co do twego pomyślunku bo większość co piszesz to cudze pomysły albo wypowiedzi ,lub zassane z wiki .
Mam wyrypane na wszelkiej maści proroków ,mędrców i wszystkich którzy stawiają się ponad innymi ,i tak ich zjedzą robaki
Realna opcja na darmowy prąd i ogrzewanie jest dość prosta: gazyfikator drewna i silnik. Jest to proste i sprawdzone, w czasie II wś było wręcz powszechne. Główny problem z oczyszczaniem gazu ze smoły, która powstaje przy pirolizie drewna, tak żeby nie zaklejać silnika. Ale zawsze można mieć dwa silniki - jeden pracuje, drugi myjemy Przy odrobinie pomyślunku domowymi sposobami można osiągnąć układ który popracuje kilkadziesiąt godzin. Są niemieckie firmy drzewne, które zasilają się tak całe samodzielnie. Jednym z mankamentów jest, że drzewo musi być dobrze podsuszone.
Realna opcja na darmowy prąd i ogrzewanie jest dość prosta: gazyfikator drewna i silnik.
Tzw. silniki na Holzgas rzeczywiście były kiedyś popularne. Acha, samo urządzenie nie nazywa się gazyfikatorem, ale gazogeneratorem. No dobra, to teraz dlaczego nie.
1. wykorzystuje się w tych silnikach drewno liściaste, najczęściej bukowe. Znasz darmowe źródło, z którego można pozyskać drewno?
2. Całą instalacja jest bardzo duża i ciężka. Wożenie tego wiąże się z dodatkowymi stratami energii.
3. Generator, żeby działał musisz "rozpalić". W efekcie tracisz energię na rozruch instalacji.
4. Po zakończeniu jazdy masz gorący generator, nadal produkujący gaz, który musisz bezużytecznie spalić, ewentualnie wypuścić do atmosfery.
5. Można stosować jedynie nieprodukowane już i nieefektywne czterosuwowe silniki gaźnikowe. Wtrysku paliwa, nawet jednopunktowego, nie ogarniesz.
Krótko mówiąc, cała instalacja oczywiście działa, ale jej sprawność jest niesamowicie niska. Właśnie dlatego nikt poważny o tym sposobie nie myśli. No chyba, że ktoś ma las bukowy i cztery stodoły dobrze wysuszonego drewna. Z tym, że wówczas lepiej opłaci się drewno sprzedać, a kupić benzynę.
Jeszcze jedno, oczywiście, że taką samoróbką możesz jeździć po podwórku, bo wyjazd na drogę wymagałby stempelka w dowodzie rejestracyjnym. Nie sądzę, żeby jakikolwiek diagnosta mógł przegląd dla tekiego samochodu podbić. No dobrze, na rajdzie starych samochodów, takim Chevroletem, możesz zrobić prawdziwą furorę, tylko ile będzie cię kosztowało w taki zabytek zainwestować.
Część wad które wymieniłeś posiada tylko klasyczny gazogenerator. Który nie wiedzieć czemu nie został zastąpiony innym, o wiele lepszym.
Chodzi o taki który ma oddzieloną komorę spalania i osobną gazyfikacji. Czyli działa jak klasyczny destylator drewna.
Tym sposobem uzyska się o wiele więcej palnych gazów. Dodatkowo mniej smoły.
Na koniec uzyskamy węgiel drzewny, którym to możemy zasilać kolejną sesję destylacji. Czyli po pierwszej destylacji, taki destylator staje się samowystarczalny. Dochodzi tylko pewna niedogodność w eksploatacji.