Już wyjaśniam. Mam warsztacie butlę z CO2. Wąż za reduktorem zaopatrzyłem w szybkozłączki od powietrza, żeby móc hasać po placu ze spawarką nie nosząc butli, jedynie dopinając kolejne węże od powietrza jako przedłużacze.
W "wodzie z bąbelkami" występuje ten sam gaz, kupuje się go z tego samego stanowiska do napełniania, z tej samej cysterny. Dwa razy nie trzeba powtarzać. Osadziłem zawór z dętki w nakrętce butelki PET. Wystarczy nalać 2/3 objętości wody czy co tam mi do łba wpadnie, byle zimne. Wycisnąć powietrze i napompować do ok. 4-5 barów dwutlenkiem węgla. Wstrząsnąć, dobić gazu, poczekać minutę. Smacznego

Uwagi przy użytkowaniu:
Przy 2 barach można usnać, zanim jakiekolwiek bąbelki rozpuszczą się w napoju, a i dużo ich nie będzie - w sam raz dla kogoś o delikatnym podniebieniu. Przy 3 barach zaczyna się jakieś sensowne gazowanie, jak ktoś lubi długo pić piwo, to może sobie drugie pół butelki zregenerować albo podkreślić smak innego napoju. Przy 4 bąble już są konkretne, przy 5,5 i dłuższym postoju wychodzą uszami, a wszelkie przewężenia w butelce zaczynają się prostować. 4,5 bara i woda o temp. pokojowej dają średnio zgazowany napój.
Warto mieć kilka butelek, czynić na raz większy zapas albo skombinować większy zbiornik (szybkowar?), bo reduktor nastawiony na spawanie daje z pół bara i trzeba go odkręcić na maksa do użycia jako saturator. Głupio by było co butelkę regulować przepływ na migomacie.
Nakrętki z wentylkami znakomicie nadają się też do utrzymywania gazu w fabrycznych napojach. Pół butelki wygazowuje się błyskawicznie, a można temu zapobiec dobijając powietrza pompką rowerową.
Polecam na lato wszystkim MAG-ikom