A co ten ślimak ma robić, oprócz tego, że ma wyglądać, jak ślimak?
Przepraszam za trywialne pytanie, ale wydaje mi się, że wyjściowo powinno się zacząć od sposobu, w jaki wyrób będzie użytkowany. O ile wiem, to w zdecydowanej większości przypadków ślimak współpracuje ze ślimacznicą. Idźmy dalej do wikipedii -
http://pl.wikipedia.org/wiki/Przek%C5%8 ... 9Blimakowa mamy takie stwierdzenie:
# ślimak: wirnik śrubowy z gwintem trapezowym. Zwykle wykonywany ze stali hartowanej
Czyli że ślimak, to nic innego, jak tylko specyficzna śruba z gwintem trapezowym. I tu zaczynają się problemy. Bo i owszem, można ten gwint w dowolny sposób wykonywać, ale musisz zapewnić jeden ważny warunek. Tarcie pomiędzy ślimakiem, a ślimacznicą powinno być jak najmniejsze. Raz z tego powodu, by osiągnąć w miarę przyzwoitą sprawność, a dwa, żeby ślimak i ślimacznica jak najmniej ulegały zużyciu.
Najczęściej robi się to (klasycznie) na nieco przezbrojonej tokarce, na której zamiast imaka narzędziowego jest po prostu silnik z frezem tarczowym o kształcie tego właśnie trapezu. Oczywiście musi być możliwość odpowiednio wolnego obrotu wałka, na którym nacina się ślimak, a przy tym zsynchronizowana z nim prędkość posuwu, równa skokowi ślimaka. Zalety - ślady obróbki (nierówności) są równoległe do późniejszego kierunku współpracy z ślimacznicą, a więc nie masz żadnych "schodków" i całość pracuje w miarę płynnie.
Jeśli chcesz, to możesz ślimak wykonać na zwykłej tokarce ze sterowaniem CNC, a jako narzędzie możesz użyć zwykłego przecinaka z płytką (jak ustawić, pomyśl). Dlaczego z płytką, a bo płytki są powtarzalne, mają określony promień naroża i szerokość i jest możliwość wymiany płytki przed końcowym "wygłaskaniem" ślimaka. Musisz tylko odpowiednio przeliczyć program. Znaczy musisz pobawić się i zrobić podprogram, coś bazującego na gwintowaniu w kilkudziesięciu przejściach. Fajna zabawa, bo musisz określić punkt startowy, a więc głębokość na jakiej startujesz i kąt od jakiego zaczynasz. A że z zadaniem kąta są problemy na wielu maszynach (ona zaczyna gwint w C=0), a z reguły w ślimakach masz miejsce na dobieg i wybieg, to możesz pobawić się w kombinację takich X i Z, żeby ci ten ślimak wyszedł.
I tak się da! Choć trochę to może żmudne.
Natomiast frezowanie (wierszowanie) odpada, bo przecież nie będziesz maleńkim frezikiem ganiał po kształcie ślimaka. Zresztą nie możesz robić tak, by ślady były prostopadłe do osi ślimaka (będzie się ciężko kręcił), a chyba nie ma sensu ślimaka zaczyszczać. Przemyśl to jeszcze raz, może zmienisz założenia. Moim zdaniem proces powinien być przede wszystkim realny i cechować się technologicznością, a stosowanie frezika kulistego do wykonania gwintu (de facto) trapezowego to trochę mało inżynierskie, coś raczej z pogranicza sztuki.