Faktycznie facet źle trafił, największy pech to ten nieszczęsny pęknięty wrzeciennik, aż żal myśleć.
Gdyby nie to, to chyba nie było tak źle, wytartej śruby pewnie należy się spodziewać.
Ciekawe jak jest z osprzętem do takich tokarek, bardzo często przydałyby mi się różne gadżety, np taka wajha w koniku do wiercenia.
Myford, Weiler, Boley-Leinen były dość modularne z masą opcji.
Jest spora rozbieżność w opiniach na temat kupna tokarki, jedni chwalą stare, bo czasem za względnie niewielkie pieniądze można
kupić dobry sprzęt, inni twierdzą, że stara tokarka to zwykle kłopoty, wytarte łoże, luzy itp.
Czytałem na elektrodzie:
https://www.elektroda.pl/rtvforum/topic1498390.html i w zasadzie odradzają kupno starej tokarki.
To oczywiście niekończący się temat i nie ma jednej dobrej drogi. Żeby ocenić sprzęt trzeba mieć wiedzę i doświadczenie.
Jednak masowo produkowane chińskie maszyny w podobnej cenie co ten Myford są często wykonane w taki sposób, że że źle się robi.
Szczyt marzeń (oczywiście nie mówię o żadnej produkcji, tylko zastosowaniach prosumersko hobbystycznych) to urządzenie, które dobrze pracuje i cieszy oko.
Powiedzmy, że stara tokarka ma wytarte łoże, na tym łożu jak mi się zdaje wszystko się opiera (wrzeciennik, suport i konik), czyli pierwszym krokiem powinno być szlifowanie łoża (jest to pierwszy punkt tutaj:
https://www.myford.co.uk/acatalog/Our-R ... ocess.html ) , jaki może być koszt takiej operacji w naszym kraju dla łoża ok 700mm ?
W większości tokarek, zdaje się nawet tsa/tsb wrzeciono jest osadzone w łożyskach a w takim Myfordzie w panewkach. Łożyska wydają się
bezproblemowe, wystarczy wymienić na nowe wysokiej jakości a jak jest z panewkami? Czy wymiana panewek to realna operacja przy braku zaplecza maszynowego i doświadczenia?