jonizator powietrza

Tu można porozmawiać na dowolny temat nie koniecznie związany z tematyką maszyn i CNC

Autor tematu
diodas1
Lider FORUM (min. 2000)
Lider FORUM (min. 2000)
Posty w temacie: 4
Posty: 2788
Rejestracja: 15 sty 2006, 18:34
Lokalizacja: Wrocław

jonizator powietrza

#1

Post napisał: diodas1 » 22 paź 2012, 22:40

Witam. Szukam jakiegoś logicznego wytłumaczenia dla informacji na którą dzisiaj wpadłem a która wprawiła mnie w stupora.
Był czas że zainteresowało mnie zagadnienie jonizacji powietrza i wpływu jonów na organizm ludzki. Szukałem i czytałem wszystko co udało się wyłowić z chaosu. Na jednej ze stron obcojęzycznych dla lekarzy trafiłem na naukowe wyjaśnienie które ostatecznie mnie przekonało że nie jest to bajka więc przystąpiłem do eksperymentów. Zbudowałem monstrualny ekran najeżony kilkuset igłami i zasilony z generatora WN (około 60kV)
Zostawiłem pracujący zestaw na noc w pomieszczeniu a rankiem czekała mnie niespodzianka- na stole równo rozścielona była warstewka cukru który wyemigrował z cukierniczki, wymieszanego z zawartością popielniczki. Pomyślałem- dobra nasza, to działa, najwyżej będę dokładniej pilnował porządku. Postanowiłem eksperymentować dalej żeby na własnej skórze przekonać się o cudownych własnościach dla zdrowia. Przede wszystkim powietrze oczyściło się z kurzu i dymu ale dostrzegłem też przykre skutki. Wszyscy domownicy , szczególnie przy suchym powietrzu chodzili naładowani i bali się czegokolwiek dotknąć a niebawem tak dokładnie przeczyściło nam drogi oddechowe i wyostrzyło węch że nie sposób było korzystać z komunikacji miejskiej czy w ogóle wejść między ludzi. Czuliśmy chyba lepiej niż pies że ktoś się spocił, ktoś drugi kupił akurat jakieś nieświeże mięso a inny był w szpitalu... Obłęd i obrzydlistwo. Zrezygnowałem z dalszego katowania się i rozebrałem ustrojstwo.
Dzisiaj natomiast przypadkowo trafiłem w Allegro na ofertę" Stołowy przemysłowy jonizator powietrza AC RE-801 " http://allegro.pl/stolowy-przemyslowy-j ... 29266.html Zajrzałem co tam piszą i zdębiałem. Otóż na jednym z obrazków widać że pod ten jonizator używany w serwisie podłożono płytę wyglądającą jak podzespół komputera. Skądinąd wiem że pracując przy naprawach i montażu elektroniki bardzo ważna jest ochrona przed elektrycznością statyczną. Specjalne oprzyrządowanie, uziemianie wszystkiego, łącznie z serwisantem. Tymczasem tutaj wygląda na działanie dokładnie odwrotne. O co chodzi? Czy ktoś mnie oświeci czemu służy to dmuchanie na elektronikę silnie zjonizowanym powietrzem?



Tagi:

Awatar użytkownika

grg12
ELITA FORUM (min. 1000)
ELITA FORUM (min. 1000)
Posty w temacie: 2
Posty: 1743
Rejestracja: 03 sty 2007, 14:27
Lokalizacja: Wiedeń

Re: jonizator powietrza

#2

Post napisał: grg12 » 22 paź 2012, 22:59

Twój jonizator prawdopodobnie generował jony jednego znaku (szpilki były tylko po jednej stronie - przypuszczam że ujemnej bo "wieść gminna niesie że takie są najlepsze") a druga była uziemiona - więc ładowałeś obiekty trafione strumieniem jonów. Porządny jonizator wytwarza jony obu znaków więc wydmuchiwane powietrze jest elektrycznie obojętne, ale dzięki wyższej zawartości jonów robi się lekko przewodzące - co się przydaje przy rozbrajaniu ładunków statycznych.
Co do poprawności powyższego nie mam pewności - tyle zrozumiałem z gadaniny faceta który u nas w firmie przeprowadzał szkolenie (bogu dzięki bransoletki uziemiające zostały mi oszczędzone :) ). A i jeszcze jedno - mówił że tego typu jonizatory wymagają częstego serwisu bo czasami wysiada jedna z siatek i jonizator zaczyna wydmuchiwać powietrze z przewagą któregoś typu ładunku (podobnie jak twój).

Awatar użytkownika

RomanJ4
Lider FORUM (min. 2000)
Lider FORUM (min. 2000)
Posty w temacie: 1
Posty: 11915
Rejestracja: 17 mar 2009, 08:55
Lokalizacja: Skępe

#3

Post napisał: RomanJ4 » 22 paź 2012, 23:24

Lewitacja cukru :?: fajne.. :idea:
pozdrawiam,
Roman


Autor tematu
diodas1
Lider FORUM (min. 2000)
Lider FORUM (min. 2000)
Posty w temacie: 4
Posty: 2788
Rejestracja: 15 sty 2006, 18:34
Lokalizacja: Wrocław

#4

Post napisał: diodas1 » 22 paź 2012, 23:40

Nie wpadłbym na to. Takie wyjaśnienie jest logiczne. Faktycznie mój jonizator sypał jonami ujemnymi, biegun dodatni wytwornicy WN był uziemiony. Ciekawe natomiast że ten "warsztatowy" z kolei wymaga częstego serwisowania. Wygląda że ma dwa zasilacze wysokiego napięcia albo dwa powielacze napięcia odwrotnie spolaryzowane, napędzane z jednego transformatora i to powoduje że ich złe zrównoważenie tworzy niezbilansowaną mieszankę jonów. Wystarczy że padnie kondensator w powielaczu i robi się kuku. Przerabiałem to ostatnio budując paralizator na muszki owocowe :)
Mój jonizator na dodatek miał naprawdę wysokie napięcie zasilania i pojawiało się wyładowanie koronowe a wraz z nim wyraźny zapach ozonu. Prawdopodobnie to ozon wywołał u nas taką nadwrażliwość na zapachy. Wieść gminna niosła że dla optymalnej jonizacji w dużym pokoju trzeba conajmniej 30 kV. Ja dałem dwa razy więcej :)
Pewnie też nie ma u Was zjawiska "znikania" dymu i kurzu z powietrza. Mój znajomy który zbudował sobie podobną zabawkę i używał jej bez przerwy, przyznał się że musiał wielokrotnie częściej malować pomieszczenie. Dużo palił papierosów w ciasnej klitce. Zwykle miał otwarte okno ale po zastosowaniu jonizatora cały dym zamiast ulatywać na zewnątrz, szukał najbliższego miejsca gdzie mógł się rozładować więc obklejał mu sprzęt i ściany. Korzystne było to że komary go unikały. Owady w ogóle czuły się u niego jakoś niepewnie :mrgreen: Chyba też nie przepadają za wyładowaniami elektrycznymi.

[ Dodano: 2012-10-22, 23:59 ]
RomanJ4, widzę że się podjarałeś :mrgreen:
Faktycznie to skakanie wszelkich okruszków było widowiskowe, podobnie jak wyładowania elektryczne skaczące na odległość kilku a czasem kilkunastu mm kiedy się dotykało innej osoby albo metalowego przedmiotu. Niemiłe raczej odczucie. W każdym razie mój kot zaczął mnie unikać. Z ekranu jonizującego (siatka z drutu najeżona igłami) czuło się wyraźny przyjemny wiaterek ale po chwili takiej inhalacji prosto w twarz wszystkie włosy się jeżyły i to był sygnał że trzeba odsunąć się od ekranu zanim wstanę i czegokolwiek dotknę. Podnosiły się i łaskotały nawet takie włoski o których nie miałem pojęcia że istnieją.Te wszystkie zjawiska były silnie zależne od pogody. Przy dużej wilgotności powietrza słabły. Na wszelki wypadek zacząłem wtedy nosić na palcu duży metalowy sygnet i zanim opuściłem pomieszczenie, przy jego pomocy rozładowywałem się na metalowej ościeżnicy drzwi.
Kto wie, może znowu powrócę do wysokiego napięcia bo zainteresowała mnie technologia flokowania służąca do tworzenia ozdobnej puszystej powłoki na różnych przedmiotach a sprzęt firmowy jest drogi.

Awatar użytkownika

jarenio
Specjalista poziom 3 (min. 600)
Specjalista poziom 3 (min. 600)
Posty w temacie: 1
Posty: 672
Rejestracja: 06 paź 2008, 22:48
Lokalizacja: TJE/KR
Kontakt:

#5

Post napisał: jarenio » 23 paź 2012, 10:29

Witam
Swego czasu w internacie w technikum zrobiliśmy lampę plazmową ze starego ruskiego TV i żarówki, później urządzenie zostało zminiaturyzowane 555+cewka od poldka a ostatnio przerobiłem je sobie na mały jonizator
efekt widzac na filmie

czasami przy włączaniu padały urządzenia usb przy kompie :)
ale wracając do sedna
mimo że blisko jonizatora czuć podmuch to wpływ na zdrowie lichy, niestety skala za mała, żeby coś to dało.

diodas1, może pochwalił byś się schematem i jakimiś zdjęciami twojej zabawki ?? zima idzie, długie wieczory...
Pozdrawiam; Jarek


Autor tematu
diodas1
Lider FORUM (min. 2000)
Lider FORUM (min. 2000)
Posty w temacie: 4
Posty: 2788
Rejestracja: 15 sty 2006, 18:34
Lokalizacja: Wrocław

#6

Post napisał: diodas1 » 23 paź 2012, 13:03

jarenio, to już niemożliwe bo jak napisałem cała zabawka została rozpreparowana na atomy do odzysku a montowałem bez rysowanych schematów, jako że układ był standardowy- przetwornica WN ZVS czyli rezonansowa. Na początku dwa tranzystory mocy, 4 rezystory i transformator na bazie rdzenia ze starego telewizora. Za transformatorem kilkustopniowy powielacz wysokiego napięcia. Używałem takich składników jakie były pod ręką. Wtedy niedaleko mojego miejsca zamieszkania funkcjonował sklep Bomisu z elektroniką gdzie oprócz pojedynczych elementów można było kupić na wagę różne wymieszane ze sobą części elektroniczne. Przez folię worków o wadze 1-2 kg widać było z grubsza co jest w środku więc kupowało się na pałę a w domu następowała selekcja. Worek został rozparcelowany do pudełek to szło się po następny.
Używałem więc bez żalu że coś pójdzie z dymem. Miałem worek mocnych jak na tamte czasy 2N3055 które grzały się jak żelazko więc wymagały solidnego chłodzenia. Potem zamieniłem je na kaskady gdzie w każdej gałęzi pracowały po 3 tranzystory równolegle i już było lepiej. Transformator nawijałem w całości eksperymentując z ilością zwoi na pierwotnym a wtórne uzwojenie drutem 0.5mm na największym karkasie jaki wlazł mi na rdzeń (do pełna) Na wyjściu transformatora ciągnęło łuk na odległości prawie 2cm. Nie miałem czym mierzyć tak wysokich napięć więc zrobiłem sobie sondę wysokonapięciową 1:100 do oscyloskopu- dłuuugi dzielnik oporowy napięcia zalany olejem transformatorowym w szklanej rurce. W powielaczu siedziały diody WN na napięcie 25kV i kondensatory około 1000pF/30kV z jakiegoś demobilu wojskowego. Najtrudniejsza była walka z eliminacją upływu ze wszystkiego co mieściło się w skrzynce- pudełko wielkości takiego na buty sklecone było z winiduru. Także na tworzywie pudełka pojawiały się błądzące wyładowania więc starannie zalewałem wszystkie trefne miejsca roztopioną parafiną, pocżąwszy od transformatora który w całości trzymałem w gorącej parafinie aż przestał bąbelkować . Trzeba było mieć refleks i poprawiać izolację gdy tylko pojawiał się zapach topionej parafiny bo takie wyładowanie rzeźbiło sobie (wypalało) w tworzywie i zwęglało ścieżkę a potem było trudniej bo trzeba było czyścić i usuwać zwęglenia. Sam ekran jonizatora miał konstrukcję podobną do opisanego tutaj http://www.elektroda.pl/rtvforum/topic575643.html tylko był o połowę mniejszy i stał pionowo na nóżce z pręta winiduru. Wolałem mieć go pod kontrolą niż wieszać pod sufitem. W końcu był najeżony kilkuset przylutowanymi szpilkami krawieckimi.
Dodatni biegun powielacza był uziemiony a do ekranu biegł przewód ujemny.
Teraz są lepsze półprzewodniki więc i sprawność przetwornicy powinna być rozsądniejsza. Pierwszy z brzegu schemat do zabawy http://weirdscience.net23.net/ZVS%20-%2 ... 99cia.html
Można też pominąć ten etap i kupić gotowy moduł WN http://allegro.pl/modul-wn15-zalewany-1 ... 82591.html a ewentualnie skupić się na powielaczu i konstrukcji ekranu


jancnc1
Czytelnik forum poziom 3 (min. 30)
Czytelnik forum poziom 3 (min. 30)
Posty w temacie: 1
Posty: 37
Rejestracja: 08 sty 2008, 15:39
Lokalizacja: gdańsk

#7

Post napisał: jancnc1 » 23 paź 2012, 13:43

diodas1, witam czy z tej kostki z allegro mozna zrobic urzadzenie do flokowania


Autor tematu
diodas1
Lider FORUM (min. 2000)
Lider FORUM (min. 2000)
Posty w temacie: 4
Posty: 2788
Rejestracja: 15 sty 2006, 18:34
Lokalizacja: Wrocław

#8

Post napisał: diodas1 » 23 paź 2012, 17:53

Tego jeszcze nie wiem. Dzisiaj napiszę do sprzedawcy i spytam, może wie coś więcej na temat budowy wewnętrznej tego generatora. Chodzi o to że pewnie i 20kV starczy żeby włoski się prostowały ale wolałbym więcej. Dlatego spytam czy wewnątrz jest już powielacz napięcia a na wyjściu jest napięcie stałe czy może wyjściowe przewody wychodzą z transformatora. W tym drugim wypadku można by dołożyć zewnętrzny powielacz i ciskać piorunami. W Allegro dostrzegłem gotowe urządzenie w podstawowej wersji http://allegro.pl/pistolet-do-flokowani ... 84648.html ale cena zachęca do eksperymentów. Jak piszą używane jest tam napięcie 60-90 kV czy deko wyższe. Jeżeli kostka z Allegro nie nada się to trzeba będzie po staremu. Im wyższe napięcie, tym większa zawierucha w komorze do flokowania. Myślę o pokrywaniu drobnych przedmiotów

[ Dodano: 2012-10-23, 20:08 ]
Na rozgrzewkę dla zimowych elektroników :mrgreen: "pochwalę się" moim mordercą much którego budowa trwała godzinkę. Jak widać jest to przerażająca prowizorka. Dzieciaki nie róbcie tego w domu. Zabrakło mi czasu na dość istotny detal którym jest dodatkowa obudowa chroniąca ludzi przed porażeniem. Jak widać jest to klasyczny powielacz napięcia napędzany wprost z sieci 230V czyli zero separacji galwanicznej. Moja rodzina wie już że moich wynalazków i narzędzi lepiej nie dotykać ale na wszelki wypadek dodałem profesjonalną tabliczkę ostrzegawczą. Rezystor na wejściu powielacza chroni diody a na wyjściu zapobiega uwaleniu kondensatorów w wyniku wypalenia przy rozładowaniu wewnętrznych kontaktów. Paralizator oprócz "wsadu" w postaci jakiegoś fermentującego kawałka owocu jako wabik ma żaróweczkę 50mA/24V zasilaną dość nietypowo. Te okruchy wokół to urobek z jednej nocy polowania na muszki owocowe podczas ich inwazji do mieszkania z ogrodu miesiąc temu. Ćmy też ginęły. Druty paralizatora nawinąłem na słupkach z nałożonymi rurkami karbowanymi peszel co dało dobrą izolację i równy odstęp między elektrodami. Mała rzecz a cieszy. Na przyszły rok jestem już przygotowany :)
Obrazek
Obrazek

Awatar użytkownika

grg12
ELITA FORUM (min. 1000)
ELITA FORUM (min. 1000)
Posty w temacie: 2
Posty: 1743
Rejestracja: 03 sty 2007, 14:27
Lokalizacja: Wiedeń

#9

Post napisał: grg12 » 27 lis 2012, 00:08

Tak mi się przypomniało - fotka mojego generatora WN:
Obrazek

Klasyczny generator rezonansowy, cewka WN z telewizora i trójstopniowy powielacz. Kondensatorów na 20kV nie udało mi się kupić ale całkiem niezłe da się zrobić z folii aluminiowej i folii przeźroczystej do drukarek laserowych. Jeszcze tylko trochę termogluta żeby po krawędziach nie przebijało i gotowe :) (powielacza z telewizora nie mogłem użyć bo podobnie jak diodasowi zależało mi na jonach ujemnych - sugestia że są "lepsze" pochodzi o ile dobrze pamiętam z "Nowoczesnych zabawek")

ODPOWIEDZ Poprzedni tematNastępny temat

Wróć do „Na luzie”