Nudny będę, ale oczywiście przywołam np. Bullitt-a, Francuskiego łącznika, Maratończyka, Od siedmiu wzwyż, a z westernów i antywesternów Dawno temu na Dzikim Zachodzie, Przybywa jeździec, Bez przebaczenia, Przełomy Missouri, Dzika banda (ogólnie S. Peckipah)... i zresztą jeszcze wiele innych, długo by wyliczać.
Ale MUSZĘ przede wszystkim wspomnieć o pewnym dość mało znanym filmie (widziałem go w TV kilkadziesiąt lat temu, potem chyba go już u nas nie było), to antywestern Dona Metforda "The Hunting Party" 1971.
https://www.filmweb.pl/film/Polowanie-1971-10471
Niesamowity obraz, można by powiedzieć - naturalistyczny, nie... wręcz okrutny; nie ma nawet cienia cienia zakończenia "hollywoodzkiego", samo życie... i śmierć. Oceniam go prywatnie najwyżej, daję pełne 10 punktów.
Mam taki probierz - jeśli po filmie nie mogę się uspokoić, klnę i wściekam się, to jest DOSKONAŁY.
Po obejrzeniu tego niesamowitego filmu słałem w głos bluzgi przez bitą godzinę, a rozpamiętując poszczególne sceny zasnąć nie mogłem przez następną, chyba gorączki dostałem (skończył się po 01:00 w nocy).
Dodam jeszcze jeden, ale z lepszym zakończeniem (choć nie happy endem): Mroczna dolina 2014
https://www.filmweb.pl/film/Mroczna+dolina-2014-682230
O dziwo, jest to quasiwestern "alpejski" produkcji niemiecko-austriackiej(!) z udziałem mało u nas znanych aktorów - a mimo to według mnie wiele mu nie brakuje do doskonałości. Muzyka także jest wysokich lotów.