Mam poważny problem, bo zamówiłem 5m3 desek sosnowych z odziemków(świeżo ścięte) wycięte na szerokość 22 cm oraz grube na 25 mm oraz 30mm i długościach od 2 do 5m.Później drewno powędrowało do suszarni na 8 dni.
Po suszarni wzięliśmy się do obróbki desek (wycinanie wstępne, wyrówniarka, grubościówka itp.) Już na początku deski były niektóre delikatnie zwichrowane, wygięte, ale nie był to dramat, ale po jakimś czasie zauważyłem że deski się skorytkowały - wypaczyły a dokładnie po obróbce na grubościówce na wymiar.Najgorsze jest to, że te deski, boazeria już ma wymiar na gotowe.Klient nie chce cieńszych czyli mniej niż 20mm (dla materiału wstępnego 25)mm oraz mniej 25mm i nie chce ich klejonych.Mają to być panele o szerokości 20 cm montowane na obce pióro.
Zrobiłem tak, że od LEWEJ strony wykonałem nacięcia o gr.3mm wzdłuż deski co 4 cm na głębokości ok 12 mm ale to nic nie pomaga.Zobaczymy jakie zmiany zajdą po nocy.Mam zatem MEGA PROBLEM co z tym fantem zrobić, jakie sa inne metody na zgubienie tych "rynienek", gdzie tkwi problem?Wpadł mi taki pomysł aby w te nacięcia wzdłużne wcisnąć na klej cienkie listewki o gr.2mm, co wtedy wymusi deskę do wyprostowania na szerokości.Co sądzicie o takim sposobie??
W pomieszczeniu gdzie obrabiam materiał jest temperatura w granicach 10 - 16 stopni.
I jeszcze jedno DESKI te są żywiczne i pierwszy raz widzę w życiu aby tak wióra się elektryzowały??.Wszystkie maszyny sa pokryte wiórami przypomina to ośnieżenie samochodu w zimę

proszę o pomoc.