Robiłem niedawno beton z betoniarki , wylewany na betonie, i mogłem zaobserwować jeden błąd o którym tu nie wspomniano, a przez który po zamiataniu mam teraz pełną szufelkę piasku i chmury pyłu.
Pomijam tu dobór kruszywa i frakcji. Bardzo ważna jest ilość wody. Nie może jej być za dużo. Gdy po zagęszczaniu robią się kałuże to jest już tragedia. Beton powinien być sypki, suchy. Wszystko wzięło się stąd, że operator betoniarki lał wodę prosto z węża. Trzeba odmierzyć ilość wody obserwując wysypywany i zagęszczany beton. Może jakoś by to było gdyby ten beton był wylewany na gruncie (który przejąłby część wody). W mokrym betonie woda wypływając na wierzch betonu wymywa osnowę ziaren wierzchniej warstwy. Późniejsze gruntowanie i wylewka samopoziomujące odspoją się razem z wierzchnią warstwą tego słabego betonu i wykruszą.
Beton lubi wodę ale dopiero gdy zwiąże i trzeba utrzymywać go w stanie wilgotnym.
Przewidując problem próbowałem to jeszcze radować sypiąc
drhambone pisze:wg porady starego majstra
cementem i zacierając. Ale i to niewiele dało.
Będę to ratował szkłem wodnym.
Moje błędy:
1. Miałem jednego pomocnika, a nie dwóch, i sam się zabrałem do wyrównywania betonu.
2. Nie wlałem wcześniej wody do beczek aby brać ją wiadrami tylko dałem węża.
3. Tylko prosiłem o mniej wody do betonu, a powinienem jeszcze wybatożyć.
